"ZAGROŻENIE KUNDALINI CZY FAŁSZYWE DUCHY OGARNIAJĄ KOŚCIÓŁ" ANDREW STORM

----------      Rozdział pierwszy      ---------

JAK DALEKI UPADEK

Aby uniknąć nieporozumień, chciałbym coś wyjaśnić, zanim zacznę. Nie piszę tego jako ktoś z zewnątrz. Byłem częścią ruchu charyzmatycznego przez ponad 30 lat          i byłem zaangażowany w nowoczesny ruch proroczy przez ponad dekadę. Więc nie wchodzę w to z zewnątrz pokazując palcem ale w naszym ruchu są rzeczy, które stały się całkowicie chore i bezbożne. Kto mógłby temu zaprzeczyć? Faktem jest, że znam wielu ludzi, którzy nie życzą sobie aby kiedykolwiek nazywać ich jeszcze charyzmatykami. Czy możliwe jest, że stoi za tym inwazja dziwacznych i niebiblijnych pobudek, które widzieliśmy w przeciągu ostatnich 20 lat? Oto co starają się odkryć poniższe strony:
A więc od czego zaczniemy? Zobrazujmy to. Jest rok 2010. Na dużej chrzecijanskiej imprezie jest dwóch liderów. Ale nie jest to zwykłe spotkanie. Mężczyźni wyglądają na pijanych lub dosłownie naćpanych jednak chrześcijanie na widowni krzyczą z aprobatą, śmiejąc się hałaśliwie. O dziwo jeden z mężczyzn na scenie popala coś,  co wygląda jak skręt marihuany, sprawia przynajmniej takie wrażenie kiedy śmieje się dookoła sceny. Ale to właściwie nie jest marihuana... To jest mała, plastikowa lalka mająca postać Jezusa, którą popala nazywając to " dotykaniem Ducha". Mężczyzna namawia tłum aby robił to samo, żeby "upoić się w Duchu" poprzez "popalanie Ducha" tak, jak robią to oni. I wielu za tym podąża. Kim są ci ludzie? Jest to John Crowder, samozwańczy Nowy Mistyk oraz jego partner w zbrodni - Ben Dunn. Witamy w nowej odsłonie ruchu "River - tłum.Rzeka". To ludzie stojący za "Sloshfest - tłum.Wylanie Mocy" i podróżami " Drunken Glory - tłum. Pijanej chwały". Mieli ogromny wpływ na rozwój ruchu charyzmatycznego szczególnie wśród młodzieży. Ktokolwiek uważa, że są tylko niewielką marginalną grupą powinien pomyśleć raz jeszcze. Jeden czy drugi z nich dzielił scenę z takimi charyzmatycznymi gwiazdami jak James Goll, Heidi Baker, Call Pierce {sławy Leczniczych Pokoi}, Bobby Conner czy Patricia King. Crowder jest przyjacielem i wielbicielem Todda Bentleya. Jego partner - Ben Dunn został zaproszony, aby nauczać w sławnej szkole Billa Johnsona - Duszpasterstwo Szkoły Bethel w Kaliforni. Ci ludzie są teraz "prawdziwymi" nazwiskami w ruchu. Książka Crowdera  "Nowy Mistyk" okazała się być wielkim hitem wśród tych, którzy widzieli siebie jako część odrodzenia ruchu "River".
Strona internetowa Johna Crowdera reklamowała swoją uczelnię szkoleniową w następujący sposób: " Delektuj się głebokimi sprawami Ducha."
Nasza mistyczna szkoła jest intensywnym, trzydniowym kursem zawierającym instrukcje, aktywację i praktyczny przekaz Johna Crowdera.
W tych kursach będziesz:
- Działał w transach, ekstazach i ekstatycznej modlitwie.
- Doświadczał fizycznych zjawisk mistycyzmu.
- Uzyskiwał aktywację w twórczych znakach i cudach.
- Rozumiał i dostępował nowej kreacji rzeczywistości.
- Zdobędziesz wiekopomną siatkę cudownych pracowników i mistyków.
- Będziesz aktywowany w "Królestwie Widzącego", proroctwie i  podróży duchowej.
- Będziesz doświadczał "Otwartego Nieba" i odkrywczego rozumienia.
- Uzyskasz dostęp do Królestwa Chwały.
Nie wiem jak ty, ale ja wątpię by nawet hinduski guru mógł brzmieć bardziej jako  "New Age" niż powyższa lista... A John Crowder jest wschodzącą gwiazdą w dzisiejszym ruchu charyzmatycznym. Nawet redagujący magazyn "Charisma" - Lee Grady zaczął zadawać jakieś konkretne pytania: " Duchowe, pijańskie szaleństwo doprowadziło do kolejnego, chwilowego, charyzmatycznego zwyczaju, dotyczącego zaślepienia aniołami i obsesją na punkcie "złotego pyłu" oraz dziwacznych nauk Johna Crowdera - jak wyznał " Nowy Mistyk", który porównuje napełnianie Duchem do palenia marihuany. Crowder, który osadził Kościół w Calif, Santa Cruz czasami nazywa swoje spotkania "Wylaniem Mocy" i odnosi się do siebie jako boskiego barmana. W swoich naukach mówi, że Bóg chce by wszyscy chrześcijanie byli nieustannie upojeni w Duchu Świętym i przewiduje pewne środki, które mogą         im w tym pomóc - włączając nagrywanie elektroniczne, które jak twierdzi Crowder pomoże im wejść w trans i nauczyć się dopingować zjawisko powstawania stygmatów i lewitacji.
Pozwolę teologom odkryć  wszystkie oczywiste powody, dla których Crowder oraz drugi " Nowy Mistyk" działają na niebezpiecznym gruncie. W międzyczasie mam mniej skomplikowaną sprawę. Z całym tym naciskiem  na upojenie Duchem Świetym czy ktokolwiek zauważył, że Biblia jasno wzywa do trzeźwości duchowej???
Ale bądźmy szczerzy...Ci ludzie nie są zainteresowani biblijnymi nakazami względem soborów. Oni tylko śmieją się z jakiejkolwiek krytyki pochodzącej z religii "faryzeuszy" i bez względu na to kontynuują dalej. Przynajmniej taką ogólną odpowiedź widziałem przez lata i wszystko wskazuje na to, że to się tylko pogarsza.
W styczniu 2010r David Love, dziennikarz z gazety "Sun"wydawanej w Wielkiej Brytanii został zaproszony do angielskiego "Sloshfest". Oto niektóre z jego obserwacji:
" Organizator "Sloshfest" David Vaughan nie przeprasza za obrazowanie Boga jako zwierzęcia imprezowego, które chce zdobyć młodzież nadprzyrodzonymi wzlotami. Niebo będzie dzikie. Bóg objawi się i będzie duszą towarzystwa. Chrześcijanie, którzy twierdzą, że są wywyższeni w Duchu Świętym i piją "wino Nieba" wywołali oburzenie w Stanach Zjednoczonych. Dziesiątki skarg na temat bluźnierstwa opublikowano na filmie Youtube najbardziej znanego adwokata ruchu - Johna Crowdera. Były alkoholik, którego fani nazywają siebie samych "Crowderities"jest na spotkaniu 'Wylania Mocy" i zazwyczaj przechodzi przez kazania popalając "Dzieciątko Jezus", wyglądając na wykończonego i "upalonego Duchem Świętym". Pomiędzy chaosem, mrucząc czołga się kobieta przebrana za królową piratów. O dziwo, pomimo braku oznak spożywania alkoholu czy narkotyków ona i wielu innych wiernych wygląda na nieobecnych z czerwonymi, opuchniętymi oczami i pustym spojrzeniem. Mówiąc o temacie bluźnierstwa warto zauważyć co podkreślił znany nauczyciel czaryzmatyczny Derek Prince: " Sam Jezus ostrzega nas abyśmy byli bardzo, bardzo ostrożni kiedy mówimy o Duchu Świętym, w jaki sposób reprezentujemy Ducha Świętego. "Jezus używa słowa "bluźnierstwo" i zdecydowałem się zajrzeć do mojego wielkiego, greckiego leksykonu. Podstawowe znaczenie słowa "bluźnierstwo" jest przedstawione w leksykonie jako " mówienie płytko lub niewłaściwie  o rzeczach świętych." Więc jeżeli mówisz lekko lub w nieodpowiedni sposób odnosząc się do Ducha Świętego, wypaczasz istotę Ducha Świętego i  z definicji jesteś blisko bluźnierstwa. Jeżeli kiedykolwiek to zrobiłeś bądź byłeś skłonny to zrobić, tudzież byłeś związany z ludźmi, którzy to robili chciałbym dać ci pewną szczerą radę...Musisz szczerze żałować...Musisz uregulować tą sprawę z Bogiem raz na zawsze i nigdy więcej nie obarczać się zafałszowanym przedstawianiem Ducha Świetego albowiem Duch Święty jest święty          i On jest Bogiem."
Szczerze powiedziawszy zgadzam się z Derekiem Princem. Wiele filmów i materiałów, które John Crowder zamieścił w internecie jest dosłownie  tak chorych, poniżających i bluźnierczych względem Boga i Jego Ducha, że ciężko jest mi nawet zmusić się do ich oglądania. Dlaczego więc raptownie stał się on kimś w rodzaju "gwiazdy" na scenie charyzmatycznej?? Jakim cudem kiedykolwiek mogło do tego dojść?? Jak coś tak chorego i bezbożnego stało się punktem odwołania dla tak wielu ludzi w naszym ruchu??
Musimy wiedzieć co dokadnie się wydarzyło i co doprowadziło do takiej apostazji bo "Sloshfest" i "New Mistic" to nie są odosobnione przypadki. Są tylko częścią ogromnego układu podobnych duszpasterstw, które przejeły praktycznie całe sekcje ruchów proroczych i charyzmatycznych. Jak mogło do tego dojść?? Jakie kroki do tego doprowadziły?? To jest dokładnie to czego będziemy szukać w tej książce.

ALE NAJPIERW...
Zanim zobaczymy co nas do tego doprowadziło ważne jest aby krótko pomówić o mojej osobistej przeszłości. Tak więc, wiesz skąd pochodzę. Jak zauważono wcześniej jestem wypełnionym Duchem, mówiącym w językach chrześcijaninem, który przez długi czas był zaangażowany w obydwa te ruchy - charyzmatyczny i proroczy. Prawdą jest, że działałem czynnie w tym samym ruchu proroczym co Todd Bentley, Rich Joyner, Paul Cain oraz Mike Bickle przez ponad 11 lat ale nigdy nie osiągnąłem poziomu ich sławy. (Ruch proroczy jest gałęzią ruchu charyzmatycznego, który wierzy w nowoczesnych apostołów i proroków). Ale od 2004 roku zaczęło się robić tak źle, że ja już wiedziałem, że nie mogę tam dłużej pozostać. Tak naprawdę musiałem ogłosić swoje odejście. Przybyłem aby zobaczyć, że mogę być tylko częścią kompletnie innego aktu "Proroctwa" -  tego, który wzywał Kościół do pokuty i świętości - do czystości i mocy pierwotnego Kościoła a ten ruch proroczy po prostu tego nie robił. Moje zawiadomienie o opuszczeniu ruchu prorockiego w 2004 roku wywołało ogromną burzę - znacznie większą niż kiedykolwiek przeżyłem. Odebrałem dosłownie tysiące e-maili z całego świata, większość z nich popierała moje stanowisko w tej sprawie. Jednak wiele z tych reakcji wciąż mnie szokowało i zasmucało. Kilka tygodni później napisałem w artykule:
"To nie chodzi o e-maile, które nie zgadzają się ze mną czy nazywaja mnie tym "rozdzielającym"itp., które doprowadzają mnie do rozpaczy. To e-maile od ludzi z całego świata, którzy twardo zgadzają się ze mną i informują mnie o innych horrrach, których byli naocznymi świadkami. Usiadłem przy moim komputerze poprzedniej nocy i pogrążałem się w coraz większym smutku podczas czytania sprawozdania z efektów choroby, która     w ramach tego ruchu rozprzestrzeniła się po całym świecie. Wygląda to w zasadzie gorzej niż kiedykolwiek mogłem sobie wyobrazić. Mówimy tutaj o ruchu, który zachęca ludzi     do współdziałania z tzw."Kulami światła", które krążą w dół { czyni to wielka prorocka posługa } lub płacenia pieniędzy za osobiste interpretacje snów. Mówimy o ruchu, który naucza ludzi jak wyobrazić sobie własną drogę do "Trzeciego Nieba"i czasami organizuje tzw."Dni Prezbiterium", podczas których można zarezerwować osobiste, półgodzinne spotkanie z prorokiem za niemałą opłatą. Mówimy o ruchu, który skupia się na manifestacjach, portalach i "dziwnych" odwiedzinach. Pod każdym jednym względem bardziej przypmina to ruch "New Age" niż cokolwiek chrześcijańskiego. W rzeczywistości coraz bardziej widzę, że ruch ten jest całkowicie zdominowany przez ducha wróżbiarstwa i przepowiadania przyszłości. To jest chore bez dwóch zdań!! A jego prorocy są całkowicie zaślepieni. Nawet teraz spieszą się aby zorganizować w Hollywood wielkie spotkanie pod nazwą "Wizytacje". Jestem bliski rozpaczy nawet w momencie kiedy o tym piszę.. To jest straszne w co przerodził sie ten ruch. Proszę cię, mój przyjacielu trzymaj się od tego z daleka..My tutaj mówimy o demonicznych spotkaniach i nie bądź zaskoczony poniewaz sam Szatan przemienia się w Anioła Światłości, dlatego to wcale nie jest wielką rzeczą, że jego pastorzy przemieniają się w szafarzy sprawiedliwości { 2 Kor.11; 14-15 }. My naprawdę znajdujemy się w Dniach Ostatecznych"

JAK ROZPOCZĘŁA SIĘ TA INWAZJA

Wielu ludzi nie zdaje sobie sprawy z silnego powiązania pomiędzy "Toronto Blessing" a nowoczesnymi liderami takimi jak Todd Bentley czy  John Crowder. Nie są świadomi ogromnych więzi pomiędzy "Toronto Blessing", Nowoczesnym Ruchem Proroczym i zjawiskami takimi jak "Odrodzenie w Lakeland" czy "Wylanie Mocy". Powinienieś wiedzieć, że każdy jeden z tych ruchów i liderów jest w całkowitej korelacji. Skąd ja to wiem? Ponieważ byłem elementem tego ruchu przez przez ponad 11 lat. Przysłuchałem się tej "Vineyard"( tłum.Winorośli"), że tak powiem i musiałem poradzić sobie z każdym z tych ruchów oraz przywódców kiedy tylko się pojawili. Byłem całkowicie świadomy tych powiązań. W rzeczywistości większość osób w tym kręgu była bardzo świadoma. Te połączenia, jak zobaczymy, są bardzo silne do dnia dzisiejszego. Tak naprawdę musimy cofnąć się jeszcze o jeden krok żeby dokładnie zrozumieć skąd pochodzi ta "Rzeka", do wspólnego źródła. Musimy wrócić raczej do pulchnego kaznodziei z Południowej Afryki, który nazywał samego siebie "Barmanem Ducha Świetego", i który zwrócił się do swojej publiczności słowami: "Brzuchy do góry, do baru i pijcie."Musimy cofnąć się do człowieka o nazwisku Rodney Howard Brown. Pamiętam, że po raz pierwszy zobaczyłem Howarda Browna na filmie w moim domu, w rodzinnym mieście Auckland w Nowej Zelandii. To był rok 1993 bądź 1994 i w tamtym czasie byłem wydawcą małego, prorockiego czasopisma w Nowej Zelandii. To co zobaczyłem na filmie naprawdę przyprawiło mnie o mdłości. Reklamowano to jako "Odrodzenie", które Howard Brown prowadził na Florydzie, ale ja byłem tak zdruzgotany tym co zobaczyłem,       że zwróciłem się do pani odpowiedzialnej za emisję, że nie powinna wprowadzać    do " Ciała Chrystusa" w Nowej Zelandii tak niebezpiecznego materiału. Zacząłem zdawać sobie sprawę, że jeżeli mają nastąpić tego typu wydarzenia, to ja musiałbym wystapić przeciwko temu. Miałem wrażenie, że dosłownie napełniło mnie to przerażeniem. Nie zdawałem sobie wtedy sprawy do czego to wszystko może doprowadzić. Przez kilka miesięcy udało mi się pozostać poza jakimiś prawdziwymi konfliktami ale wówczas "Toronto Blessing" stało się wielką nowością w chrześcijańskich mediach i ja po prostu musiałem się odezwać. Odkryłem, że "Toronto" było po prostu "Namaszczeniem Howarda Browna" przebranego w inne szaty - innymi słowy, pastor z Vineyard, Randy Clark przyjął namaszczenie Howarda Browna w Kościele Toronto Airport Vineyard na początku 1994 roku i tak właśnie rozpoczął się cały ruch "Błogosławieństwa". Historia tego jest poza wszelką dyskusją i większość ludzi dobrowolnie uznaje rolę Howarda Browna jako twórcy "Toronto". Widziałem oraz zbadałem wystarczająo dużo w tamtym czasie i mogę potwierdzić moje najgorsze przypuszczenia co do tego, co jest grane...W dalszym ciągu moje pierwsze próby ujawnienia tej inwazji były dosyć delikatne. Poniżej znajduje się kilka fragmentów na ten temat, pochodzących z mojego pierwszego artykułu w narodowej chrześcijańskiej gazecie nowozelandzkiej "Chalenge weekly", datowanej na 26 sierpień 1994 r. Sądzę, że był to mój pierwszy z wielu chybionych strzałów.
" W ostatnich tygodniach w mediach społecznościowych pojawiają się dyskusje na temat zjawiska zwanego "Przebudzeniem Śmiechu", które zaczyna przebijać się przez Stany Zjednoczone oraz część Kanady. Od pewnego czasu jest ono obecne w Nowej Zelandii i śledzę jego postępy. Często wygląda to w ten sposób, że kaznodzieja "dmucha"na ludzi, którzy w następstwie przewracają się ze śmiechu i trzęsą się. Widziałem materiał filmowy jednego z czołowych zwolenników tego ruchu - Rodneya Howarda Browna posługującego w Ameryce. Byłem również ostatnio obecny w Auckland, aby zobaczyć innego z tych amerykańskich liderów "Śmiejącego się ruchu". Muszę przyznać, że wiele aspektów tego co widziałem bardzo mi przeszkadzało. Jedną z rzeczy, które mocno mnie zaniepokoiły był fakt, że niektórzy z przywódców tego ruchu zdają się odnosić do niego jako "Odrodzenia" lub "Nowego Ruchu Boga". Ten "ruch śmiechu" wcale jednak nie pasuje do wielu rzeczy, które Bóg pokazał ludziom w Nowej Zelandii na temat nadchodzącego przebudzenia lub    w jakikolwiek realny spoosób do wielkich Bożych ruchów z przeszłości. Od kilku lat badałem wiele sprawozdań z poprzednich przebudzeń, w których niektóre cechy powtarzały się raz za razem. Historia pokazuje, że przebudzenie rozpoczyna się  od rzucenia chrześcijan na kolana. Jest to przypływ głębokiego przeświadczenia skruchy i wymierzonej pokuty, której celem jest oczyszczenie Kościoła i przywrócenie mu niewinności i mocy Nowego Testamentu. Oprócz mówienia o przypływie głębokiej pokuty, która nadchodzi, Bóg także pokazywał wielu modlących się ludzi jako, że wielkie trzęsienie ma przyjść do Kościoła. Jeżeli chodzi o obecny "śmiejący się ruch", byłem wielce zaniepokojony tym co widziałem. Fałszerstwa obfitują w czasach "Odrodzenia". Najbardziej obawiam się, że ten "ruch śmiechu" funkcjonuje z kilkoma prawdziwymi pytaniami, które zostały zaakceptowane gdzie indziej. Zachęcałbym wszystkich chrześcijan do stosowania głębokiego rozeznania względem tego i innych podobnych ruchów. Wierzę, że prawdziwe "Przebudzenie" dopiero nadchodzi i zadowalanie się czymś mniej istotnym jest niebezpieczne".
Nie muszę dodawać, że mój artykuł wywarł tak znaczących wpływ na "inwazję" jak komar gryzący tyłek słonia. Ale pojawiło się przynajmniej kilka "małych" głosów, które były przeciwko mnie. Nie zdawałem sobie sprawy jak źle obróci się stan rzeczy czy też jak bardzo osamotniony będę się czuł...

PRZYCZYNY "TORONTO"

Inwazja rozpoczęła się teraz na dobre. Jestem przekonany, że ten ruch znacznie bardziej infekował nacje we "Wspólnocie" niż miało to miejsce w Stanach Zjednoczonych. Innymi słowy wywierał znacznie szerszy wpływ na kościoły charyzmatyczne / zielonoświątkowe w Wielkiej Brytanii, Australii, Nowej Zelandii itd., niż miało to miejsce w Stanach Zjednoczonych. Powodem tego jest fakt, że w USA jest znacznie więcej konserwatywnych ewangelików, dodając całe oddzielne denominacje takie jak " Świętość Zielonoświątkowa"etc., które praktycznie w ogóle tego nie odczuły ale w moim ojczystym kraju - Nowej Zelandii generalnie nikt nie wyszedł z tego bez szwanku...Nadeszli wielcy liderzy "Błogosławieństwa" z Ameryki Północnej. Zarówno Rodney Howard Brown jak też John Arnott (główny przywódca Toronto) odbyli wielkie spotkania w Nowej Zelandii. Tak samo mniej popularni jak Jill Austin z Kansas City, którą w rzeczywistości uważałem jako osobę bardzo niebezpieczną i ekstremalną. Raz byłem uczestnikiem spotkania z Jill, podczas którego ludzie rzucali się na ziemie na odległość 10 stóp, niektórzy z nich lądowali nawet na dzieciach. Sala była pełna ludzi wykonujących gigantyczne, nietoperzowe ruchy i robiących dziwny, zawodzący hałas. Nie było to dalekie od horroru. Opuszczałem te spotkania dosłownie z poczuciem całkowitego zasmucenia i chorej duszy... To był okropny czas. Praktycznie każdy charyzmatyk czy pastor zielonoświątkowy w Nowej Zelandii był zaangażowany w powyższy ruch, nawet wielu z Bożych zgromadzeń i innych tzw. konserwatywnych zielonoświątkowców       a nawet niektórzy z baptystów. To był koszmar...
Całe spotkania będą spędzane tydzien po tygodniu na poszukiwaniu dziwnych "doświadczeń". Całe Kościoły wstrząsane były śmiechem podobnym do hieny, pijackimi wybrykami, szarpaniem, szczekaniem, ryczeniem i zwierzęcymi konwulsjami. To było niczym lunatyczny azyl - tak było naprawdę. Wszyscy zanużali się w tym nowym namaszczeniu. Wszyscy robili tzw. "czas dywanu". Doszło do tego stopnia, że nie ośmieliłeś się więcej nikomu pozwolić na nałożenie na ciebie rąk czy też modlitwę w twojej intencji. Inwazja została dokonana. Wystąpiło to dosłownie na skalę epidemii. Wkrótce nie było już prawie ani jednego lidera, nawet "małych chłopaczków'', którzy mieliby odwagę przemówić przeciwko temu. Było to szczególnie autentyczne w charyzmatycznych i zielonoświątkowych kręgach. Zwykliśmy żartować z moim przyjacielem, że to było jak stary film "Inwazja porywaczy ciał". Wyglądało to jakby "porwali" już wszystkich naszych przyjaciół a teraz przybywali po nas.

WIELCY LIDERZY

Jestem przekonany, że jednym z największych czynników rozprzestrzeniania się   "Toronto" na całym świecie była presja rówieśników - zwłaszcza na poziomie liderów. Najwięksi charyzmatyczni przywódcy zdawali się w to wchodzić, więc czemu by nie wskoczyć na pokład?? Na każdą osobę, która ośmieliła się nie zgodzić wywierano wielki nacisk. Wyglądało na to, że tylko niewielka liczba przywódców charyzmatycznych na całym świecie wypowiedziała się przeciwko temu a większość  z nich była prawie nieznana. Art Katz napisał jeden artykuł ostrzegający przed "Toronto"(ale nie Brownsville) i usłyszeliśmy, że Derek Prince nagrał taśmę, na której przemawiał przeciwko "zwierzęcym manifestacjom"etc. Inny przywódca - Clifford Hill z Wielkiej Brytanii wydał bardzo silne ostrzeżenia, ale w zasadzie był to całkowity walkower...Dopiero po śmierci Derek'a Prince'a dowiedzieliśmy się jak twardo wypowiedział się na ten temat, ponieważ tylko wtedy jego komentarze wydawały się być publikowane w przystępnej formie - w książce zatytułowanej " Ochrona przed oszustwem", ale w decydujących latach, kiedy naprawdę miało to znaczenie - nie mieliśmy do tego dostępu... Większość z nas miała wrażenie, że musimy stawić czoła tej inwazji praktycznie samemu... Ja opublikowałem informacje jakie dostałem do ręki. Oczywiście zawsze byli jacyś anty-charyzmatyczni przywódcy tacy jak Hank Hanegraaff i John MacArthur, na których można było polegać w kwestii wypowiedzenia się przeciwko całej sprawie. Ale bardzo niewielu z obozu "Wypełnionego Duchem" słuchało tych ludzi ponieważ byli oni już znani jako "jadowicie" anty-charyzmatyczni a co za tym idzie - stronniczy. Jak na ironię, jednym z pierwszych przywódców, którzy sprzeciwili się tej inwazji był Benny Hinn. Obóz "Word of Faith (tłum. Słowo Wiary)" wcześniej obejmował Rodneya Howarda Browna i jego dziwne manifestacje (w końcu był pierwszym kaznodzieją"Prosperity"(tłum.Dobrobyt). Pojawił się nawet słynny teledysk Kennetha Copelanda, witający Rodneya Howarda i jego pijany śmiech w telewizji, z różnego rodzaju głupimi wybrykami. W lipcu 1997r Benny Hinn głośno wypowiadał się w programie telewizji PTL. Kilka jego komentarzy znajduje się poniżej:
"Niektóre z dzisiejszych wydarzeń, niektóre z manifestacji, gdzie ludzie szczekają, wydają zwierzęce dźwięki - mogę cię zapewnić, że to nie jest Duch Święty. To jest czysto demoniczne. Duch Święty nie szczeka. Tylko diabeł szczeka. Jeśli ktoś szczeka na moim spotkaniu, wyrzucę diabła z tego człowieka. Wiele z tego co się dzieje, to jest czysty emocjonalizm - zaraźliwy śmiech. Cóż to wnosi poza tym, że wyglądasz głupio? Nie interesuje mnie jakaś emocjonalność. Wszystko, czego pragnę to moc Wszechmogącego Boga, który przemieni twoje życie. Nic mi nie wiadomo aby Jezus szczekał. A tobie?? Czy jesteś w stanie wyobrazić sobie Piotra Apostoła szczekajacego w Dziejach Apostolskich? Wiesz dlaczego niektórzy zaakceptowali takie brednie? Ponieważ nie jest to ugruntowane. Nie jest uziemione. Nigdy nie waż się eksperymentować z niczym jeśli nie jest to zapisane w Biblii. Nie rób tego!!! Przed śmiercią doktora Summeralla zadałem mu pytanie:"Dr Summerall, co sądzisz o tym, co się dzieje? Ludzie szczekają i robią te wszystkie rzeczy?"- "Diabły, diabły" - odpowiedział "Diabły".
Czy komentarze Benny Hinna miały jakikolwiek wpływ na rozprzestrzenianie się tego ruchu? Mogę powiedzieć, że nie!! W każdym razie do 1997 roku dokonały się prawie wszystkie zniszczenia. Ruch rozprzestrzeniał się tak daleko, jak tylko było to możliwe. Kolejna rzecz, która miała miejsce wcześniej powinna stać się dzwonkiem alarmowym dla liderów na całym świecie. w grudniu, 1995r Kościół Toronto Airport Vineyard (siedziba Toronto Blessing) został wydalony z międzynarodowego ruchu Vineyard. Wydalenie to nastąpiło po tym co ewidentnie było dwunastomiesięcznym wydawaniem ostrzeżenia dla Kościoła Toronto przez Johna Wimbara i Stowarzyszenie Vineyard,  ale czy to wszystko wystarczyło by powstrzymać "inwazję"? Niestety nie. Doszło do tego jeszcze wiele lat spustoszenia.

GRUNTOWNE ZMIANY

Tymczasem w 1996r skończyłem 30 lat i nastąpiła taka zmiana w moim duszpasterstwie, że nie miałem pojęcia jak to dosłownie zmieni moją przyszłość         i wyśle mnie na cały świat. To, co stało się w 1996r to fakt, że uruchomiliśmy naszą pierwszą stronę internetową nazwaną " Odrodzenie", która w tamtym czasie była dopiero w powijakach. Nasza pierwsza strona była w szarym kolorze (ekscytująca!) i miała bardzo prosty design. Od samego początku ludzie byli pociągnięci do jawnego wezwania, które wydaliśmy - do pokuty i świętości - do prawdziwego proroctwa i prawdziwego przebudzenia. Bardzo szybko nawiązaliśmy kontakt z ludźmi z całego świata. Tego samego roku uruchomiliśmy również naszą międynarodową listę adresów e-mailowych a zanim zdążyliśmy się zorientować dołączyło do niej 300 osób. Wkrótce było ich 1000. Dziś nazywa się ją "Listą Odrodzenia" i zawiera ponad 17 000 członków z całego świata. Na samym początku dołączył do nas człowiek o nazwisku Steve Schultz ale nie bardzo doceniał nasze wezwania do pokuty czy też nasz stosunek względem "Toronto". Opuścił nas zakładając własną listę - dziś nazywaną "Listą Eliasza", która miała skupić się na  publikacji proroctw głoszonych przez "wielkie nazwiska" oraz sprzedawaniu ich książek, płyt CD, DVD etc. Przez jakiś czas "Lista Eliasza" rozrosła się bardziej od naszej ale wygląda na to, że ostatnio podupadła. Czy z ruchem proroczym dzieje się coś, co to powoduje? Tylko czas może odpowiedzieć na to pytanie.

NAPOMINAĆ - PUBLICZNIE CZY PRYWATNIE?
Przez lata kiedy omawiałem te kwestie unikałem operowania nazwiskami tak często, jak tylko było to możliwe. Oczywiście niektórzy chrześcijanie wychodzą z założenia, że wszelkie uwagi lub kwestionowanie posług powinno być tak czy inaczej przekazywane prywatnie i tylko zainteresowanym liderom - nigdy natomiast publicznie. Ważne jest aby zauważyć, że wiele takich upomnień zostało wykonanych w kierunku liderów przez te lata - zasadniczo zostały one zignorowane. Ale tak czy owak uważam, że nie mogę zgodzic się na to, aby oszustwo publiczne przedstawiać tylko za zamkniętymi drzwiami. Nie wolno nam zapominać, że w Nowym Testamencie seniorzy otrzymali przykazanie, aby surowo karcić (Tyt. 1:13) i upominać za grzechy publiczne (1 Tm5, 20), chociaż w ( 2 Tym.2:24) zostali pouczeni, aby upominać z łagodnością.  Pamiętajcie, Apostoł Paweł publicznie zganił Piotra w 2 Liście do Galacjan za swą hipokryzję. Jezus otwarcie skrytykował Piotra w Ewangelii Mateusza a nawet publicznie pobił sprzedawców ze świątyni w Ewangelii Marka za uczynienie  Domu Bożego "jaskinią złodziei". Apostoł Paweł napisał do wszystkich, że w skrajnych przypadkach wyganiał ludzi do Szatana w celu zatracenia ciała lecz naprawienia duszy (zob. 1 Kor.5 i 1 Tm 1:20).
Biblia jasno mówi, że jednym z naszych głównych obowiązków jest demaskowanie uczynków ciemności (Ef.5,11). W (1Kor4:21) Paweł pyta ludzi: "Cóż chcecie? Z rózgą mam do was przybyć czy z miłością i łagodnścią ducha?" Ten sam Apostoł użył zuchwałości w (2Kor.10:1) i rzekł, że nie szczędziłby nikogo w (2Kor13:1-2).
Wielu chrześcijan nalega, aby zastosować (Mat.18:15-17) do każdej sytuacji. Ale co    z fałszywymi nauczycielami? Powyższy fragment w Mt.18 mówi, że "jeśli mój brat zgrzeszył przeciwko mnie" wtedy powinienem osobiście się do niego udać, zabierając ze sobą jednego lub dwóch świadków, a jeśli on nie żałuje - wtedy do całego Kościoła. To jest bardzo ważny proces rozwiązywania problemów, w których brat zgrzeszył przeciwko mnie osobiście. Ale co z poważnym charakterem fałszywego nauczania?? Co jeśli to się rozprzestrzenia i zaczyna infekować całe sekcje Ciała Chrystusowego? Czy wciąż jest to sprawa tylko prywatna?
W moim rozumieniu w  Nowym Testamencie nigdy nie widzimy Jezusa ani Apostołów traktujących fałszywe nauczanie jako scenariusz z (Mat.18). Widzimy jak publicznie napominają się i korygują, próbując zahamować ten "nowotwór", zanim rozprzestrzeni się dalej. To jest akt miłości wobec ciała. To jest próba zatrzymania zniszczenia zanim zaatakuje zbyt wiele cennych owiec. Fałszywe nauczanie i fałszywi prorocy nigdy nie są traktowani w Nowym Testamencie ani uprzejmie ani słodko... Nawiasem mówiąc, nie należę do zwolenników dzisiejszych łowców herezji, u których jak sądzę często rozchodzi się o rzeczy związane  całkowicie ze złym duchem ale właśnie tutaj przytaczam kilka biblijnych wytycznych.  Jest to z pewnością ważna kwestia w Dniach Ostatecznych, kiedy mamy powiedziane, że fałszywi prorocy i fałszywi nauczyciele będą obfitować  i że oszustwo stanie się tak ogromne, że jeśli to możliwe będzie zwodzić szczególnie wybranych. Ważne jest abyśmy byli w stanie zrozumieć o jaką stawkę tutaj chodzi. Fałszywi prorocy i nauczyciele byli karani w Dziejach Apostolskich bez żadnych ogródek a Paweł w niektórych swoich listach do Kościołów nawet nazywał ich po imieniu. Na pewno nie możemy dalej twierdzić, że to wszystko jest sytuacją opisaną w (Mt.18). Na pewno jest to dużo poważniejsze    i wymaga bardziej radykalnej odpowiedzi. Oczywiste jest, że prawdę zawsze musimy mówić "w miłości" i opiekować się cennymi owcami Chrystusa ale z pewnością należy mówić a nawet używać nazwisk jeśli widzimy prawdziwe zagrożenie dla Ciała Chrystusowego. Ufam i modlę się o to, byśmy w tej książce zrobili to we właściwym duchu.